Władza zignorowała poświęcenie

Dodatek do rent i emerytur miał być symbolicznym, ale i rzeczywistym gestem za ogromne poświęcenie ochotników. Pozostały jedynie obietnice rządzących i słowa bez pokrycia.

Wszyscy wiemy, że strażacy narażają swoje zdrowie i życie, żeby ratować innych. Ale tak naprawdę niewielu z nas uświadamia sobie, jakie faktycznie jest to ryzyko i poświęcenie. Nawet gdy biorą udział w pozornie łatwych działaniach lub ćwiczeniach, nieustannie wystawieni są na działanie niebezpiecznych czynników, bo noszą je na sobie. Dotyczy to zwłaszcza ratowników OSP.

Obywatelski projekt ustawy o dodatkach do emerytur dla strażaków ochotników, którzy brali udział w działaniach ratowniczo-gaśniczych, miał być symbolicznym gestem zrozumienia ich poświęcenia i choćby minimalnym wsparciem strażaków seniorów. Projekt stworzyli sami ochotnicy, którzy w całej Polsce zbierali głosy obywateli popierających tę inicjatywę. Zebrali aż 212 572 podpisów, czyli ponad dwa razy tyle, ile jest wymagane, i 31 marca 2017 roku przekazali je marszałkowi Sejmu. Ale partia rządząca nie pochyliła się nad projektem strażaków i trafił on do tzw. zamrażarki. Przez ostatnie lata usłyszeliśmy bardzo dużo obietnic sypanych strażakom jak z rękawa, zwłaszcza w okresie przedwyborczym, i opowieści o milionach płynących do ochotniczych straży pożarnych. Niedawno przyobiecano 82 mln zł dla wszystkich OSP, którym kazano bardzo się spieszyć z wnioskami o tę dotację, bo rządzący chcą koniecznie uruchomić ją przed wyborami. Wiadomo już, że wiele OSP nie zdąży z formalnościami, więc nie ma szans na dotację dla wszystkich. Mając niekwestionowaną większość w Sejmie, od marca 2017 roku rządzący nie musieli się tak spieszyć. Przyjmując zapisy o dodatkach do rent i emerytur, mogli symbolicznie docenić i podziękować ochotnikom za ich poświęcenie.

Podczas uroczystości i licznych oficjalnych czy półoficjalnych spotkań powtarzamy, jak bardzo strażacy ochotnicy są ważni, jak się poświęcają, narażając swoje zdrowie i życie, ratując innych. Strażacy często słyszą to również od polityków. Chciałabym wierzyć, że wszyscy, którzy wypowiadają te słowa, robią to bezinteresownie, niestety nawet ci, którzy całym sercem są ze strażakami, a ufam, że dotyczy to znakomitej większości tych, którzy się z nimi spotykają, nie mają świadomości, jakim faktycznie ta służba jest poświęceniem.

Wszyscy wiemy, że strażacy narażeni są na wypadki, którym mogą ulec podczas działań ratowniczo-gaśniczych i mają do czynienia z dramatycznymi sytuacjami, które pozostawiają w pamięci straszne obrazy i są dużym obciążeniem dla psychiki. Ale nie wszyscy myślą o tym, że podczas prowadzenia działań ratowniczo-gaśniczych narażają się oni na zagrożenia chemiczne, biologiczne czy te związane z otoczeniem, jak hałas, złe oświetlenie lub warunki pogodowe.

Niewielu uświadamia sobie, że strażacy ochotnicy permanentnie wystawieni są na działanie szkodliwych związków, będących efektem spalania, które w trakcie akcji gaśniczych wsiąkają w warstwy mundurów bojowych oraz elementów ochrony osobistej i pozostają tam. Strażacy częściej biorą udział w działaniach związanych z tzw. miejscowymi zagrożeniami niż pożarami, ale mają na sobie wciąż te same mundury przesiąknięte szkodliwymi związkami, które niestety nie pozostają obojętne dla organizmu. W znacznie większej mierze dotyczy to strażaków ochotników, którzy o wiele rzadziej niż zawodowi piorą swoje mundury bojowe. Funkcjonariuszom Państwowej Straży Pożarnej pranie oraz wymianę zużytych ubrań specjalnych na nowe zapewnia się ze środków budżetu państwa. Żołnierze WOT otrzymują środki na zakup i utrzymanie mundurów oraz wypłaca się im regularną pensję za bycie w gotowości, choć to też ochotnicy, a nie żołnierze zawodowi. Strażacy ochotnicy nie mają takich świadczeń. Rzadko oddają mundury bojowe do prania, bo nie mają na to pieniędzy. Również dlatego, że impregnacja munduru dopuszcza ograniczoną liczbę prań, po której mundur wymaga wymiany. Dlatego to ochotnicy bardziej są narażeni na konsekwencje permanentnej ekspozycji na związki szkodliwe dla zdrowia i życia. Jak bardzo?

Wielowarstwowa struktura ubrania specjalnego, a także rękawic, kominiarki, elementów tekstylnych wyposażenia hełmu sprawia, że wszelkiego rodzaju substancje będące efektem spalania czy czynniki biologiczne łatwo zostają uwięzione w ich wnętrzu. Nie ma co do tego wątpliwości doktor nauk o zdrowiu Marcin Madziała, który pracuje m.in. dla Centrum Symulacji Medycznych MedExcellence na Uczelni Łazarskiego. ‒ Ekspozycja na gazy pożarowe nie jest obojętna dla organizmu strażaka. Występują wśród nich czynniki, takie jak: izocyjaniany, lotne związki organiczne (VOCs) styren, benzen, wielopierścieniowe węglowodory aromatyczne (PAH) piren i dibenzopiren oraz nieorganiczne produkty spalania, jak: dwutlenek węgla, tlenek węgla, bromowodór, kwas solny, cyjanowodór, tlenki azotu, antymon (CO2, CO, HBr, HCl, HCN, NOx i Sb). Wiele badań potwierdziło, że strażacy mają zwiększoną zapadalność i zachorowalność na wszelkiego rodzaju nowotwory – mówi dr Madziała. Przypomina, że również zagrożenia ze strony biologicznej stanowią dla strażaka realne i niepożądane następstwa. Krew, wymiociny czy płyny ustrojowe człowieka, któremu strażacy ratownicy udzielają pomocy, są istnym rezerwuarem takich elementów jak: HIV, WZW etc.

Być może remizy powinno się wyposażyć w odpowiedni sprzęt piorący i detergenty, aby po każdej ekspozycji na czynniki szkodliwe odzież była wyczyszczona. ‒ Moim zdaniem każda OSP powinna albo mieć do tego celu odpowiednie urządzenia, albo mieć podpisaną umowę z wykwalifikowaną pralnią chemiczną, która stosuje odpowiednie techniki, zachowując przy tym bezpieczeństwo – tłumaczy Marcin Madziała. Zgadzamy się z tym, ale kto za to zapłaci?

Rządząca partia, która ma większość w parlamencie, nie chciała zapewnić strażakom ochotnikom symbolicznego wsparcia na lata jesieni życia. W Sejmie złożonych zostało kilka projektów zmian w Ustawie o emeryturach i rentach z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych oraz niektórych innych ustaw. Można by przyjąć, że rządzący nie chcieli popierać projektów innych partii, co jest niepisaną tradycją naszego parlamentu. Jednak wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki zapewniał, że żaden obywatelski projekt nie trafi do kosza bez procedowania. Mimo to zignorowano inicjatywę obywatelską strażaków, która, jak oszacowali projektodawcy w uzasadnieniu, nie kosztowałaby państwa więcej niż 150 mln zł rocznie. To o 80 mln zł mniej niż strażacy oddali w postaci podatku VAT do budżetu państwa w jednym tylko 2017 roku.

 

Dr n. o zdr. Marcin Madziała jest także Miejskim Koordynatorem Ratownictwa Medycznego w KM PSP Skierniewice.

 

Dorota Pardecka