Drużyny z Wielkopolski zdominowały VIII Mistrzostwa Polski Strażaków Ochotników w Ratownictwie Wodnym i Powodziowym. Po raz drugi z rzędu zwyciężył zespół reprezentujący OSP Licheń Stary. Jednak walka była zacięta i bardzo widowiskowa, zwłaszcza w konkurencji specjalnej, gdzie załogi rywalizowały ze sobą bezpośrednio.
Pobierz film z zawodów (kliknij prawym przyciskiem myszy i wybierz "Zapisz...")
Mistrzostwa, których organizatorem jest ZG ZOSP RP, po raz drugi już odbyły się w Sierakowie Wielkopolskim na plaży i wodach Jeziora Jaroszewskiego w dniach 20‒22 czerwca. Wystartowało 45 załóg, czyli 180 zawodników i zawodniczek. W większości były to zespoły męskie, ale nie zabrakło drużyn mieszanych oraz jednej składającej się wyłącznie z pań – OSP Spytkowo I. Partnerem Strategicznym Mistrzostw tradycyjnie była firma Aries Power Equipment/Honda Marine.
Budujemy wał
Choć uroczyste rozpoczęcie mistrzostw miało miejsce w sobotę, to już w piątek, po zmroku, rozegrano pierwszą konkurencję ‒ „Budowa wału przeciwpowodziowego”. Po sygnale sędziego jeden z zawodników biegł do stojącego na środku placu generatora prądu i musiał go uruchomić w celu zasilenia najaśnicy. Dopiero po tym zawodnicy mogli przystąpić do przenoszenia w wyznaczone miejsce dwudziestu jeden worków z piaskiem i rozpocząć budowę wału. Można było zaobserwować dwie taktyki – większość zespołów stawiała na szybkość przenoszenia i ich zawodnicy brali po dwa, trzy worki naraz i po chwili wracali po kolejne. Były też drużyny, których reprezentanci próbowali przenieść za jednym razem po pięć worków. Tak czy inaczej na końcu musieli ułożyć stabilny i szczelny wał. Następnie z jednej strony wału ustawiano reflektor, a z drugiej sędzia główny w obecności kapitana drużyny wskazywał ewentualne luki. Wielu załogom udało się ustawić wał bezbłędnie, tak jak ekipie z OSP Licheń Stary I, która uzyskała czas poniżej 49,57 s, wygrywając w tej rywalizacji. Wprawdzie szybsza była druga drużyna z tej samej jednostki (47,23 s), ale zarobiła 10 punktów karnych i zajęła w tej konkurencji piąte miejsce.
Drugi dzień rozpoczęła uroczystość oficjalnego otwarcia mistrzostw. Po wciągnięciu flagi Związku OSP RP na symboliczny maszt i odegraniu Hymnu Związku, przywitano gości, zawodników oraz przedstawiono komisję sędziowską, której przewodniczył dh Wiesław Kuśmierek. Rozpoczęła się rywalizacja w drugiej konkurencji – „Rzuty ratownicze kołem i rzutką”. Po sygnale startu dwóch reprezentantów drużyny biegło na wyznaczone stanowiska na pomoście z odpowiednim przedmiotem do rzucania. Zadanie można było wykonać w dwojaki sposób – rzucając pięciokrotnie między dwie bojki ustawione dalej od siebie i bliżej pomostu lub trzykrotnie w węższą bramkę ustawioną dwa metry dalej. Gdy ostatni, decydujący rzut okazał się chybiony, zawodnik musiał wskoczyć do wody, przenieść rzutkę lub koło do mniejszej bramki wrócić, wdrapać się na pomost i dotrzeć do linii mety. Rzucany przedmiot mógł w tym czasie ściągać za pomocą liny inny zawodnik zespołu. Ważne, aby lina ta na koniec znalazła się na pomoście. W innym przypadku naliczano punkty karne. Niestety, pięć zespołów nie zaliczyło tej konkurencji i otrzymało po 300 punktów karnych, co praktycznie odebrało im szanse na końcowy sukces. Tym razem zwyciężyła ekipa z wielkopolskiego Wilczyna, o ułamki sekund wyprzedzając dotychczasowego lidera.
Czas na motorówki
W końcu przyszedł czas na pierwszą konkurencję z wykorzystaniem koni mechanicznych, czyli „Podejmowanie zagrożonego przez powódź przy użyciu łodzi motorowej”. W celu wyrównania szans załogi podzielono na dwie klasy – silniki o mocy do 49 KM oraz powyżej. Zadanie polegało na wykonaniu kilku manewrów na trasie slalomu, podejściu do pomostu, skąd należało ewakuować poszkodowanego (manekina), oraz dokończenia trasy slalomu. Tu też nerwy dawały się we znaki i pierwsze problemy pojawiały się już chwilę po starcie, gdy zawodnicy wskakiwali do łodzi, a sternik musiał „zainstalować” zrywkę i uruchomić silnik – bywały z tym problemy. Załogi miały też różny sposób podejścia do pomostu z poszkodowanym. Niektórzy zawodnicy wyskakiwali z łodzi oddalonej od niego nawet o dwa metry, inni czekali, aż burta znajdzie się bezpośrednio przy pomoście. Jedna z załóg tak dynamicznie wykonała manewr odchodzenia od pomostu, że ich rufa na nim wylądowała. Na szczęście ani pomost, ani łódź nie zostały uszkodzone. Z racji emocji duma sternika chyba też nie. Rywalizacja była bardzo zacięta – dwa zespoły z „mocniejszej” grupy (Licheń Stary i Dobrzyków, woj. mazowieckie) uzyskały czas nieco poniżej minuty, gdy zwycięzca w grupie słabszych silników (poniżej 49 KM) miał czas 1.01,18.
W następnej konkurencji, czyli „Wyścigu łodzi wiosłowych”, choć prędkości były mniejsze, emocji wciąż nie brakowało. Załogi po sygnale sędziego spychały łódź z plaży do wody i płynęły do nieodległej boi, za którą, robiąc nawrót, musiały zmienić wiosłującego. Sprawne przeprowadzenie tego elementu było kluczowym do zwycięstwa w tej konkurencji. A o nim decydowały dziesiąte części sekundy – Kuligów I z woj. mazowieckiego wyprzedził Chmielno z woj. pomorskiego o nieco ponad dwie dziesiąte sekundy.
To jednak nie koniec przygód z łodzią wiosłową. Kolejnym wyzwaniem było jej holowanie łodzią motorową. Ponownie zwodnicy startowali z pomostu, wskakiwali do łodzi, sternik musiał się uporać ze zrywką, odpalić silnik i dopłynąć do boi, do której zacumowana była łódź. Teraz należało przepiąć cumę na rufę swojej łodzi. Zadanie premiowało mniejsze jednostki, z niższą burtą. Następnie sternik miał do pokonania trudny slalom w taki sposób, aby żadna z łodzi nie dotknęła boi. W tej efektownej konkurencji w grupie mocniejszych silników Licheń Stary I o niecałą sekundę wyprzedził Dobrzyków. Dziesiąte części sekundy dzieliły też zwycięzców w grupie silników poniżej 49 KM, gdzie OSP Nowa Sól (woj. lubuskie) wyprzedziła kolegów z OSP Wilczyn (woj. wielkopolskie).
Burta w burtę
Na koniec dnia zawodników czekała konkurencja specjalna Water Fighters przygotowana przez partnera strategicznego firmę Aries Power Equipment, dystrybutora m.in. silników do łodzi marki Honda. Tu rywalizacja sięgnęła zenitu – stanęło do niej szesnaście czołowych załóg, które startowały w parach systemem pucharowym, czyli przegrany zespół odpadał z dalszej rywalizacji. Najpierw jeden zawodnik w łodzi wiosłowej ustawiał się na linii startu na wodzie. Po sygnale rzucał rzutką ratowniczą do swoich kolegów na brzegu, którzy musieli ściągnąć łódź na ląd. Następnie cała załoga płynęła na wiosłach do boi i wracała na ląd. Regulamin nie wymagał trzymania się toru, więc kilka razy dochodziło do bezpośredniego „kontaktu” jednostek. Po wylądowaniu na brzegu jeden z załogantów musiał włączyć wyższy bieg pompy wodnej, a inny prądownicą skierować strumień wody najpierw w wiszącą na wysięgniku boję, a następnie przewrócić pachołek stojący na ziemi. Z tej emocjonującej konkurencji zwycięsko wyszła drużyna OSP Wilczyn.
Tonący i moc
Ostatniego dnia rywalizacja rozpoczęła się od „Podejmowania tonącego z wody do łodzi wiosłowej”. Manekin przyczepiony do bojki nie sprawił większych problemów startującym załogom. Rywalizacja była zacięta i zwycięska drużyna OSP Krzywiń wyprzedziła OSP RW Piła (obie woj. wielkopolskie) zaledwie o pół sekundy
Ostatnia konkurencja, czyli „Slalom łodzi motorowych”, była pełna niespodzianek. Fenomenalnie popłynęli panowie z OSP Spytkowo II, wykręcając czas nieco ponad dwie minuty. Wprawdzie ich łódź wyposażona była w najmocniejszy silnik, ale jej gabaryty nie sprzyjały kręceniu ciasnych zakrętów slalomu. Jednak jeszcze lepsze okazały się ich koleżanki z pierwszego zespołu, które płynąc tą samą łodzią, uzyskały czas 1.57,97. Zwyciężyli druhowie z Piły z czasem 1.56,35, przed OSP Dobrzyków 1.57,44. W grupie mniejszych silników OSP Stalowa Wola o pół sekundy wyprzedziła OSP Opoczno (woj. łódzkie).
Gdy już opadł wodny pył po wyścigach, biuro zawodów, kierowane przez Renatę Cybor, musiało przeliczyć punkty, tak aby w klasyfikacji generalnej jednostki ze słabszymi silnikami mogły na równych prawach rywalizować z tymi o większej mocy. Wyniki prezentowały się następująco:
Klasyfikacja generalna
Pomysłodawca imprezy, zastępca dyrektora ZW ZOSP RP Wiesław Golański poproszony o jej ocenę powiedział: ‒ Mamy rekordową liczbę startujących załóg. Poza tym nasze mistrzostwa stają się marką samą w sobie i zawody obserwowało trzech przedstawicieli samorządów, którzy chcą gościć tę imprezę u siebie. Nie udało by się to bez udziału naszych partnerów – zaznaczył dyrektor Golański. Na to, że mistrzostwa pozostaną w Sierakowie liczy prezes tutejszego ZOP ZOSP RP Stefan Lubik, który jako gospodarz czuwał nad przygotowaniami i sprawnym przebiegiem imprezy. ‒ Zawody uważam za bardzo udane i bezpieczne, jesteśmy gotowi w każdej chwili je powtórzyć. Mamy jeszcze większe i lepsze zaplecze, zapraszamy ponownie – zachęcał. Prezes Lubik dodał też, że w przyszłym roku jako OSP chcą poprawić swoje osiągnięcia sportowe i wystawić kobiecą załogę. Imprezę ocenił również burmistrz gminy Sieraków Witold Maciołek, który także w tym roku obserwował zmagania strażaczek i strażaków. – To były bardzo udane zawody i mam nadzieję, że ponownie się u nas odbędą. Jeśli nie w przyszłym roku, to za kilka lat. Są one również sporą atrakcją dla naszych mieszkańców i turystów.
Tekst i zdjęcia: PAWEŁ POLIMIRSKI