TANDEM PREZES – NACZELNIK

Najważniejsze funkcje w OSP to prezes i naczelnik. Jakie zadania i obowiązki ma każdy z nich i jak powinna przebiegać współpraca pomiędzy nimi? Kto komu podlega w czasie działań ratowniczych, gdy bierze w nich udział i prezes, i naczelnik? Odpowiedzi na te i inne pytania znajdziemy w poniższym artykule.

Główną postacią każdej OSP powinien być prezes. O jego funkcji mówi § 26 wzorcowego statutu OSP: „Prezes zarządu reprezentuje OSP na zewnątrz i kieruje pracami zarządu”. Tak więc prezes bezpośrednio lub za pośrednictwem innych członków zarządu kieruje działalnością całego stowarzyszenia i koordynuje działania innych funkcyjnych w zarządzie OSP. Jest to funkcja zarówno zaszczytna, jak i odpowiedzialna.

Prezes OSP

Według szczegółowych uregulowań, prezesowi przysługuje prawo zwoływania zebrań zarządu oraz prawo (i obowiązek) podpisywania dokumentów, zwłaszcza finansowych. Zgodnie z uregulowaniami prawa finansowego dokumenty finansowe powinien podpisywać prezes razem ze skarbnikiem. 

Z praktyki wynika, że – oczywiście w dobrze pracujących OSP – statutowy zapis o prawie do zwoływania zebrań zarządu jedynie przez prezesa może niekiedy zbytnio krępować działalność zarządu. Korzystne bywa rozszerzenie w statucie naszej OSP tego zapisu i upoważnienie także np. wiceprezesa do zwoływania posiedzeń zarządu w nadzwyczajnych sytuacjach. Mogłoby to mieć miejsce w przypadku nieobecności prezesa lub jego chwilowej niezdolności do pełnienia funkcji (np. choroba uniemożliwiająca osobiste uczestnictwo w pracach OSP). Jest to istotne, zwłaszcza gdy pracami OSP kieruje druh wielce zasłużony, ale już wiekowy.

Powinno to być jednak uprawnienie nadzwyczajne, stosowane w przypadku konieczności, a nie – jak się to czasem spotyka ‒ oręż do przeciwstawiania się osobie prezesa. Prezes powinien być swoistym symbolem naszej OSP i to on ma statutowe prawo i obowiązek do jej reprezentowania przed organami zewnętrznymi. Na tym polega też jego odpowiedzialność. Inni członkowie zarządu mogą czasem reprezentować OSP, ale z upoważnienia prezesa.

Wszyscy członkowie zarządu podlegają bezpośrednio prezesowi. Od tej reguły statut nie przewiduje wyjątków. Każdy jednak z członków zarządu powinien mieć przypisany sobie zakres czynności czy obowiązków i związaną z tym pewną autonomię. Dlatego nie tylko na funkcję prezesa, ale także i pozostałych członków zarządu należy wybierać druhny i druhów zdolnych do samodzielnego podejmowania decyzji. Muszą oni jednakże posiadać umiejętność działania zespołowego, a także podporządkowywania się podejmowanym zespołowo ustaleniom.

Prezes z kolei powinien nie tylko umieć podejmować samodzielnie decyzje, ale także umieć wysłuchać zdania innych (zwłaszcza członków zarządu i komisji rewizyjnej) i swoje decyzje optymalizować. Takie postępowanie nie jest przejawem słabości, a przeciwnie – rozwagi. No i oczywiście prezes powinien respektować postanowienia zarządu (zwłaszcza przegłosowane), choćby nie były zgodne z jego zdaniem.

Z drugiej strony, działania poszczególnych członków zarządu nie powinny być chaotyczne, całkiem samodzielne i niekonsultowane z innymi. Prowadzi to do niezdrowej konkurencji, sporów kompetencyjnych i w konsekwencji do uniemożliwienia właściwej pracy zarządowi jako organowi kolegialnemu. Rolą prezesa jest właściwy podział kompetencji wśród członków zarządu i koordynacja ich działań. O tym właśnie mówi statut.

Bardzo ważne w pełnieniu funkcji prezesa jest to, żeby nie był on źródłem zadrażnień i nieporozumień. W razie ich występowania powinien być arbitrem, a nie stroną. Jest to trudne i nie ma recepty na osiągnięcie takiego stanu, ale jest to niezbędne dla działania OSP na właściwym poziomie. Zupełnie prywatne nieporozumienia zadziwiająco łatwo przekładają się bowiem na obniżenie poziomu działalności ratowniczej. Nie rozwijam tego wątku, bo chyba wszyscy druhowie go znają ze swojego bliższego czy dalszego otoczenia i wiedzą, jak często – w mniejszym czy większym stopniu –  występują te problemy.

Wiceprezes‒naczelnik

Najbliższym współpracownikiem prezesa jest jego pierwszy zastępca – wiceprezes tradycyjnie będący naczelnikiem straży. Naczelnik jest jedynym członkiem zarządu, którego obowiązki i uprawnienia zostały potraktowane w statucie dość szczegółowo i są przypisane tylko jemu. Wynika to z jego głównej roli – dowódcy ratowników. Statut przewiduje powołanie w każdej OSP jednego tylko naczelnika, a co za tym idzie, tylko jednej JOT (w której mogą być różne drużyny czy nawet plutony). Co więcej, statut wyraźnie rozdziela funkcje prezesa i naczelnika i co do tego nie powinno być wątpliwości – tych funkcji łączyć nie wolno.

W § 29 statutu wzorcowego stwierdzono, że „naczelnik  kieruje jednostką operacyjno-techniczną jednoosobowo w formie rozkazów i poleceń”. Już to pierwsze stwierdzenie pokazuje, jak trudną jest rola naczelnika. Ma jednoosobowo kierować, więc na niego została złożona pełna odpowiedzialność za działalność jednostki operacyjno-technicznej, czyli zespołu ratowniczego. Ma nimi kierować, wydając rozkazy i polecenia, nie mając jednocześnie żadnej zależności służbowej w stosunku do członków JOT, tylko opierając się na etosie strażaka ochotnika, stworzonym ponad sto lat temu i obecnie często, niestety, negowanym jako przestarzały i nie pasujący do obecnych czasów.

Dalej statut wylicza, co naczelnik może. I tak, naczelnik kieruje wnioski do zarządu w sprawie składu osobowego jednostki operacyjno-technicznej. Nie przyjmuje on ani nie usuwa członków JOT jednoosobowo, a wnioskuje, aby uczynił to zarząd. Naczelnik jest też zobowiązany do prowadzenia we własnym zakresie szkoleń podstawowych dla członków OSP, w tym także dla MDP i  drużyn kobiecych. Tylko że taki zapis jest niejednoznaczny. Ponad stugodzinne szkolenie podstawowe, które muszą przejść obecnie wszyscy ratownicy, organizowane jest przez komendy powiatowe PSP i nie leży w kompetencji naczelnika. Szkolenia, o których mówi statut, porównać można ze szkoleniem wstępnym przy przyjmowaniu do pracy. Obejmuje tylko podstawowe sprawy, charakterystyczne dla naszej OSP, ale nie upoważnia do udziału w akcjach ratowniczych. Żadne przepisy szczegółowe nie określają obowiązkowego zakresu tych szkoleń ani tematyki i zależy to od inwencji naczelnika. Statut nie wspomina też o dość oczywistym obowiązku naczelnika, jakim jest prowadzenie ćwiczeń i dbałość o ustawiczne podnoszenie kwalifikacji przez członków OSP pełniących funkcje ratowników.

Jako dowódca JOT naczelnik jest także uprawniony do czuwania nad przestrzeganiem dyscypliny przez członków OSP. Statut nie ogranicza tego uprawnienia tylko do członków JOT, więc w tym zakresie do uwag naczelnika muszą stosować się wszyscy członkowie OSP.

Statut wzorcowy nakłada na naczelnika obowiązek kierowania akcjami ratowniczo-gaśniczymi i przeciwpożarową działalnością zapobiegawczą. Kieruje on wszystkimi działaniami ratowniczymi, niezależnie od tego, czy mają charakter pożaru, czy innego zdarzenia. Tak też należy również rozumieć zapis o dysponowaniu sprzętem i urządzeniami oraz nadzorowaniu ich prawidłowej eksploatacji. Dotyczy to nie tylko sprzętu pożarniczego, ale całego wyposażenia „bojowego”, będącego w dyspozycji OSP – własnego i powierzonego.

W ramach działań profilaktycznych, poza elementami propagandowymi, naczelnik może opracowywać opinie i wnioski w sprawie stanu ochrony przeciwpożarowej miejscowości oraz wyposażenia OSP w sprzęt techniczny i inne środki. Oczywiście dotyczy to nie tylko ściśle ochrony przeciwpożarowej, a np. także miejsc czy okoliczności, w których występują szczególnie często zagrożenia miejscowe (np. wypadki drogowe). Tego typu opinie czy wnioski powinien przyjmować, jako dokumenty pomocnicze, wójt, ale statut OSP jest wewnętrznym dokumentem organizacyjnym i nie obowiązuje organów gminy. Za to z pewnością mogą one być przydatne dla komendanta gminnego ZOSP RP.

Naczelnik jest jedyną osobą, wymienioną we wzorcowym statucie, upoważnioną do udzielania wyróżnień – jednoosobowo bądź za pośrednictwem zarządu. Jednoosobowo jako dowódca JOT może udzielić pochwały ustnej lub pisemnej. Może także wystąpić do zarządu OSP o przyznanie nagrody (statut nie określa, w jakiej formie) wyróżniającemu się ratownikowi, a także może wystosować wniosek o nadanie odznaki lub odznaczenia. Wniosek taki, po zaakceptowaniu go przez zarząd, przekazywany jest organowi nadającemu te wyróżnienia.

Wzorcowy statut przewiduje również środki dyscyplinarne („kary”) za niewłaściwe wykonywanie obowiązków bądź niewłaściwą postawę organizacyjną. Naczelnik może jednoosobowo udzielić upomnienia ustnego lub pisemnej nagany. Może także, w krańcowych przypadkach, wystąpić do zarządu o wykluczenie członka z OSP.

Wykluczenie z członkostwa w stowarzyszeniu, jakim jest OSP, jest jednak czymś ostatecznym i możliwym do zastosowania tylko w przypadku bardzo ciężkiego naruszenia statutu. Praktyka wykazuje, że dobrze jest wypracować w swojej OSP inne, łagodniejsze środki dyscyplinujące. Można np. w regulaminie JOT przewidzieć dla niezdyscyplinowanego druha zawieszenie w prawach członka JOT (co skutkuje czasową niemożnością brania udziału w akcjach ratowniczych) czy nawet pełne usunięcie z JOT, przy pozostawieniu członkostwa w OSP. Praktyka wskazuje, że tego typu „wewnętrzne” rozwiązania przynoszą zazwyczaj właściwy skutek.

Prezes i naczelnik – razem w akcji

Bardzo złożonym problemem jest współpraca prezesa i naczelnika. Rola obu tych funkcji jest tak ważna, że statut jednoznacznie je rozdziela. Dobra współpraca jest tu koniecznością. Statut daje ogólne wskazówki co do podziału zagadnień, jakimi zajmują się ci dwaj członkowie zarządu, natomiast równie ważne jest dobre wypracowanie szczegółów codziennego działania, wynikającego ze specyfiki każdej OSP.

Jednym z napotykanych problemów jest sytuacja, gdy prezes jest jednocześnie czynnym ratownikiem. To samo dotyczy zresztą także i pozostałych członków zarządu. W czasie akcji dowodzi naczelnik, jego zastępca lub w razie ich nieobecności ‒ inna wyznaczona przez naczelnika osoba. Tylko czy „gwiazdkowi” członkowie zarządu mają się podporządkowywać „belkowym” członkom JOT, czy stoją nad nimi jako wyżsi rangą?

Odpowiedź, mimo pozornie trudnej, jest prosta i logiczna. W OSP nie ma wojskowego pojęcia „rangi” czy „stopnia”. Jest pojęcie funkcji, którą się pełni kadencyjnie. Tak więc, będąc członkiem zarządu czy komisji rewizyjnej, nie przestaje się być ratownikiem podporządkowanym dowodzącemu akcją. Zresztą nawet w wojsku czy w PSP spotyka się czasem przypadki, że oficer wyższy stopniem podlega funkcyjnie niższemu. Tak więc sprawa jest jasna – w czasie akcji członkowie władz stowarzyszenia pełnią przypisane im w JOT funkcje ratownicze. Może więc zajść sytuacja, że prezes (pod warunkiem posiadania odpowiednich uprawnień) będzie np. zastępcą naczelnika. Ale równie dobrze może być szeregowym ratownikiem (choć to mało prawdopodobne).

I tu rodzi się pytanie – jakie więc w czasie akcji mają mieć dystynkcje na mundurach? Nie jest to ujęte w żadnym regulaminie, ale wydaje się logiczne, że oznaczenia funkcji w OSP są trwale przypisane do pełniących je osób. Tak więc powinny być stosowane niezależnie od sytuacji – takie same na mundurze wyjściowym i bojowym. Stosowanie na mundurze wyjściowym oznaczeń członka zarządu, a na bojowym oznaczenia funkcji, pełnionej w JOT, jest niewłaściwe, bo może wprowadzać w błąd. Nie przewiduje tego żaden regulamin – także umundurowania. Tak więc, prezes będący członkiem JOT bez żadnego skrępowania może na ubiorze bojowym nosić oznaczenia funkcji prezesa, ale operacyjnie bezdyskusyjnie podlega w czasie akcji dowodzącemu akcją i nie może próbować stawiać się ponad nim.

W opisanym przypadku nie ma żadnego naruszenia godności czy uprawnień prezesa albo innego członka władz OSP. Taka jest po  prostu pragmatyka postępowania ratowniczego. Ten przykład wskazuje też, jak ważne  jest, by tandem prezes–naczelnik pracował w miarę jednomyślnie i z pełnym wzajemnym zrozumieniem. Wydaje się, że optymalny podział obowiązków pomiędzy nimi zachodzi, gdy prezes jest w stałym kontakcie organizacyjnym z gminą, a naczelnik – w kontakcie operacyjnym z JRG, z którą współpracuje nasza OSP. I jeżeli obaj w pełni dzielą się wiadomościami o przebiegu i o wynikach swoich działań, to w razie potrzeby w pełni się zastępują.

Andrzej Klimm